Szukaj na tym blogu

sobota, 11 grudnia 2010

W odpowiedzi Panu Bogu

nie obwiniam za obfitość rogu
za wszystkie szczęśliwe chwile
za miejsca które ujrzeć mogłem
za gwar wieży babel
nie obwiniam za rozwiązłość
kobiet spotkanych na drodze
za ich śmiech i taniec bioder
nie obwiniam
za szare puste dni ciśnięty
w kąt i chorobę
za śmierć mojego syna
nie obwiniaj
że modlitwa żarliwa nie dla mnie
że popiołu na głowie nie noszę
że doczesność była mi bliższa
niż miejsce za piecem u Ciebie

piątek, 10 grudnia 2010

Polska, to piękny kraj...

Wszystko jest kolorowe i wygląda zachęcająco, nęci. Opakowane w gustowne świąteczne przybranie, korci.
Otwierasz rano telewizor, aby dowiedzieć się co w kraju, a co na świecie - chcesz wiedzieć, czy nas wydymali ruskie, czy w jajo zrobili amerykańce - i zanim trafisz na program wpierw trafiasz na blok reklamowy.
Już dobrze wiesz, że wszelakie próby ominięcia reklam w telewizorni spełzną na niczym: wszystkie stacje dogadały się w kwestii reklam - działają korporacyjne!

Mając tę wiedzę nie latasz, jak ten głupi, tylko spokojnie oglądasz to, co podsuwają pod sam nos.
A trzeba dodać, że to prawdziwe specyfiki i wszystko prawie za friko.

Weźmy na to taki kredyt.
Bierzesz 10 tysięcy, a rata wynosi - Uwaga! tylko 230 złociszy miesięcznie! Niewiele prawda?
To nic, że oprocentowanie ociera się o lichwę i z prostego wyliczenia wynosi 23% plus koszty obsługi kredytu, dla proponowanej kwoty, to ponad jeden tysiąc!
Ale, ładnie opakowane i dobrze zrobiona setka reklamy produktu zostanie zapamiętana przez potencjalnego Kowalskiego, że rata miesięczna to tylko 230 złotych.

Patrzysz dalej i zanim zdążysz dowiedzieć się, ile osób zamarzło tej jesieni, po pierwszym ataku zimy - z magicznego ekranu płyną dalsze tylko, kolejne prawie i jedynie.

Reklama sieci sklepów dla idiotów oferując swoje produkty (wszystko jest tobie akurat potrzebne i jak nic nadaje się jako prezent pod choinkę) zapewnia cię, że to i tamto kosztuje prawie nic, a raty wynoszą aż zero złotych.
Czyż nie jest to okazja?

Nastrojony dobrą wieścią i naładowany pozytywną energią płynącą z rodzinnego ogłupiacza zbierasz się w sobie i ruszasz na przedświąteczne łowy, a mając gwarancję, że towary dowiozą ci do domu, nie musisz nawet ruszać swojego auta.
Tak nastrojony bierzesz kredyt, bo co jak co ale kasa się przyda, kupujesz na raty za zero złotych nową plazmę, pralkę, ekspres do kawy - a co niech rodzinka wie, że cię stać!. Do kompletu pozwolisz sobie jeszcze na odrobinę fantazji i kupujesz kamerę, aby to wszystko szczęśliwie uwiecznić.

Po ciężkim dniu rozsiadasz się wreszcie wygodnie w fotelu ze skóry - też okazja, akurat obniżyli kwotę rat na zero złotych! - i w poczuciu wypełnionej misji rodzinnego mikołaja otwierasz szampana.

Po jakimś czasie czar pryska. Okazuje się bowiem, że czas szybko leci i te wszystkie: okazje; jedynie i tylko prawie nic nie kosztują. Na naprędce zrobiony słupek z rat, które trzeba zapłacić we wskazanych terminach sięgają 3/4 twoich zarobków! A gdzie opłata za czynsz, za energię, gaz, wodę i wywóz nieczystości? A gdzie życie? Sielanka pryska i ucieka szampański nastrój.
Aby spłacić część kredytów, zadłużasz się w złodziejskiej korporacji "Providenta", który co prawda do domu przyniesie ci gotówkę - tak, jak na reklamie w telewizji - ale z każdej pożyczonej złotówki, będzie żądał prawie sześćdziesiąt groszy więcej.

Ale nie jest tak źle, zawsze możesz wygrać - wystarczy tylko wysłać sms! - a pieniądze, lub nagrody rzeczowe, trafią prościuteńko do ciebie.
Wysyłasz, płacisz podatek od naiwności.

Nigdzie indziej w Europie, tylko w tym "dzikim kraju" wciąż można reklamować lichwę i specyfiki farmaceutyczne - leki na to i na tamto.

Polska, to piękny kraj... doprawdy.

piątek, 3 grudnia 2010

Wybacz

że nie zostanę tu jeszcze
że nie zagrzeję miejsca już dłużej
że nie usiądę przy stole i nie oprę
się wygodnie w krześle
wybacz
los źle rozpisał mi role życie
przygniotło za ciasno zrobiło się
wokół nie starcza mi sił na oddech
już czas odejść – ty nie płacz


Niekiedy się wzruszam, jak potrafi się wzruszyć wrażliwy człowiek, kiedy zauważa lub słyszy coś niezwykłego: czasami może to być nieporadny mały berbeć, innym razem zjawiskowa postać, a kiedy indziej uroczy pejzaż.
Wzrusza mnie: płacz dziecka; widok bezbronnego człowieka; anonimowa szczodrość i hojność bliźniego.
Bywa i tak, że zastanawiam się nad tym, jak bardzo nie pasuję to tego świata, w którym jest tyle mniej pięknych rzeczy i tyle brudnych spraw.
Wtedy zazwyczaj dopada mnie zwątpienie i dziwna nieporadność – zapadam się w sobie, zatrzaskuję na codzienność i wyławiam to, co pozwoli mi na chwilę zapomnieć, odetchnąć: nie wiem na ile oddechów i uderzeń serca zostałem zaprogramowany...



roz(g)rywki w lidze umarlaków

na stole kości
zostały rzucone
dwie dwójki i trzy
szóstki wypadły
od stołu odchodzi
wygrany

na stole
pod nożem chirurga
on trzyma się
życia kurczowo
na krzesłach przed salą
ściskają różańce
jeszcze nie wdowa
i jeszcze kochanka

gra wokół się toczy

pod stołem
śmierć tasuje karty