Szukaj na tym blogu

środa, 10 listopada 2010

Pył uniesiony podmuchem wiatru

Odkąd pamiętał zawsze lubił biegać, więc biegł i wciąż nie mógł zrozumieć, że tak naprawdę uciekał i może dlatego nie zdołał pobiec tak daleko, aby uciec do końca
_________________________________________________________

zaśnij, proszę,
zaśnij na skraju
zapisanej serwetki w kolorze écru,
na której wywołałem cię drobnym maczkiem
obudzę, kiedy porozmawiać zechcę
nie strój min, proszę, zasypiaj tak mimochodem
nie martw się o jutro,
o to czy wstaniesz, czy zaśpisz, czy dokądś dotrzesz nie w porę
________________________________________________________

Czas
wyważa na oścież
naszą młodość
pochłania bezustannie
mostem staje się pamięć
zacierana tropami zmarszczek
___________________________________

nie zejdziemy więcej w dół
/tamtym zboczem kozice dziś schodzą/
nie zejdziemy trzymając się za ręce
nie będziemy się wspinać
po sam kres wstrzymanego oddechu
aby zaciągnąć się na szczycie
dawnym powietrzem