Szukaj na tym blogu

czwartek, 11 listopada 2010

Wizyta u specjalisty od wady słuchu

Źle słyszę - pomyślałem natychmiast po tym jak przeczytałem, że kiedy nie rozumiesz swoich rozmówców oraz nie rozumiesz tego co mówią np w telewizji, to zapewne masz wadę słuchu. Odetchnąłem z ulgą i zaplanowałem wizytę u laryngologa, uznałem, że jest to konieczne i nie ma sensu dłużej zwlekać, tym bardziej, że - jak zostało napisane w ulotce - wada słuchu najczęściej dotyczy osób na przełomie pięćdziesiątki. Tuż obok leżała druga ulotka, która też wpasowywała się w tajemnicze ramy pięćdziesiątki, ale dotyczyła tylko męskiej części populacji, w tej mogłem przeczytać, że też powinienem dać się przebrać na okoliczność potwierdzenia, lub wykluczenia przerostu - nie ambicji, ale prostaty!

Niee - zamruczałem do siebie pod nosem. Jak na jeden raz wystarczy, że udało mi się samodzielnie ustalić moją głuchotę i z tym problemem udam się do specjalisty.
Jak postanowiłem tak tez zrobiłem.

W gabinecie pan w białym kitlu głośno zapytał: - nosi pan aparat słuchowy!? - i co nie odnosi pan z niego korzyści?
- Jaki aparat i dlaczego pan doktor tak na mnie krzyczy? - odkrzyknąłem lekko zażenowany.
- Jak to krzyczę, przecież w pańskiej karcie jest napisane, że pan nie rozumie mówionych do niego treści, a biorąc pod uwagę, że przekroczył pan pięćdziesiątkę i przeszedł do mnie, to uznałem, że ma pan kłopoty ze słuchem. A może używa pan implantu?
- Nie, panie doktorze, jeszcze nie używam ani aparatu, ani tym bardziej implantu - odpowiedziałem prosząc: mógłby pan nieco ciszej, bo mi bębenki pękną.
- To pan jednak słyszy. Stwierdził z grymasem lekkiego zdziwienia.
- Tak, słyszę tylko nie rozumiem tego co do mnie mówią w telewizji.
- A to o to chodzi. Proszę się nie martwić, w tym przypadku mam podobnie. Cóż ja tutaj mogę... To może niech pan zmieni oglądaną stację i zacznie czytać jakąś prasę lub czasopisma?